poniedziałek, 20 lutego 2017

Mini recencje filmowe + przedpokój w szarościach


Witajcie!

Na wstępie chciałam bardzo serdecznie podziękować za miły odbiór mojego pierwszego zdjęciowego posta :) Jest mi naprawdę bardzo miło :) A dziś, poza zdjęciami, będzie również kulturalne co nieco :)


W ciągu ostatniego miesiąca aż trzy razy byłam w kinie. Wybraliśmy z moim J. najbardziej rozpromowane produkcje filmowe, aby móc wyrobić sobie na ich temat opinię. Zapraszam do przeczytania moich bardzo subiektywnych mini recenzji :)



“La La Land” to z pozoru film bardzo pozytywny, ale pozostawił we mnie po zakończeniu seansu ambiwalentne odczucia. Początkowo nie przemawiała do mnie zbytnio sma koncepcja musicalu, ale ostatecznie piosenki nie zadziałały na mnie irytująco, a wręcz przeciwnie – stanowił miłe urozmaicenie dość prostej fabuły i sprawiały, że można było odnieść wrażenie, iż oglądamy którąś z klasycznych animacji Disneya. Wraz z rozwojem akcji, piosenek na ekranie jest coraz mniej, zaś tempo wydzarzeń zaczyna zwalniać, przez co odbiór końcówki filmu jest nieco inny aniżeli jego początku, kiedy to wydarzenia toczą się bardzo dynamicznie i dosłownie wciągają widza. Sama historia opowiedziana w filmie jest nieskomplikowana, brak w niej wyrazistych bohaterów drugoplanowych, nie brak jej jednak pewnego uroku i lekkości. Z pewnością do głownych atutów tej produkcji należy fantastyczna muzyka, która wpada głęboko w pamięć i zostaje na długo :) Muszę jednak uczciwie przyznać, iż byłam i nadal jestem głęboko rozczarowana zakończeniem. Oczekiwałam zupełnie innego finału – takiej wisienki na torcie, która pasowałaby do disneyowskiej koncepcji... Nie będę jednak zdradzać nic więcej, polecam obejrzeć i samemu wyrobić sobie opinię :)



Drugim filmem, na który wybraliśmy się w lutym, tym razem w większym towarzystwie wraz z moją mamą oraz młodszą siostrą, była “Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej”. Produkcja bardzo podobnie jak wspomniany powyżej “La La Land” była niezwykle rozpromowana i budziła nasze duże nadzieje. Z pewnością nie jest to film dla każdego – zarówno ze względu na samą tematykę, jak I bardzo odważnie pokazane scena erotyczne. Dla mnie jednak seks ukazany na ekranie zdecydowanie daleki był od pornografii i jednak nie zdominował całej fabuły, które zdecydowanie kręciła się wokół rozterek sercowych tytułowej bohaterki oraz jej niezłomnej walki o publikację jej książki. Kreacja aktorska Magdaleny Boczarskiej była niezwykle wyrazista i zdominowała pozostałych bohaterów. W filmie nie brak jest doskonale wypunktowanego humoru – w wielu momentach cała sala wybuchała śmiechem. Sama historia pani Wisłockiej jest bardzo kontrowersyjna i może szokować, co udało się jednak przedstawić na ekranie bez zbędnego epatowania megatywnymi emocjami. Płynne przechodzenie między różnymi wydarzeniami z jej życia w kolejności niechronologicznej pozwala na stopniowe zagłębianie się w życie wewnętrzne głównej bohaterki i lepsze zrozumienie jej poglądów na kwestie bliskości i cielesności, które z pewnością w siermiężnych czasach komunistycznych były czymś nowym i wręcz egzotycznym. Aby sprawdzić, czy również Was nie szokują do tej pory kwestie związane z seksem , zdecydowanie warto wybrać się do kina :)




Ostatnim filmem, jaki udało mi się obejrzeć w kinie, była “Jackie” z nominowaną do Oscara Natalie Portman w roli tytułowej. Sama historia zabójstwa prezydenta Kennedy'ego jest mi dość dobrze znana, swego czasu sporo czytałam na ten temat, dlatego też nie mogłam odpuścić sobie obejrzenia tego filmu, gdy tylko miałam taką możliwość. To z pewnością nie jest produkcja, na którą powinniśmy wybrać się, aby poprawić sobie humor – akcja filmu rozgrywa się na przestrzeni około tygodnia po samym zamachu i obfituje w trudne wydarzenia, pełne smutku, bólu oraz goryczy. Nie ukrywam, że przed seansem nie czytałam o tym filmie, w związku z czym spodziewałam się bardziej przekrojowego portretu amerykańskiej pierwszej damy na przestrzeni zdecydowanie dłuższego okresu czasu. Tymczasem na ekranach wyłania się obraz kobiety przepełnionej bólem, co przekłada się na jej nie do końca racjonalne i zrozumiałe dla otoczenia decyzje oraz zachowania. Jako osoba znająca sporo faktów historycznych byłam pełna podziwu dla ogromnej pracy, jaką włożyła ekipa aby wiernie oddać różne z pozoru drobne elementy z tamtego okresu, jak stroje, scenografię czy też niektóre dialogi, których prawdziwość potwierdza wielu biografów Państwa Kennedych. Sama Natalie Portman włożyła również wiele wysiłku i w niezwykle autentyczny sposób odtworzyła sposób zachowania czy nawet specyficzną manierę mówienia Jacqueline Kennedy. Film “Jackie” to zdecydowanie propozycja skłaniająca do refleksji i głębszego przemyślenia :)
Po tej obszernej części kulturalnej, chciałabym Was bardzo serdecznie zaprosić do mojego przedpokoju :) Przedpokój to pomieszczenie, które w naszym grajdołku ma zdecydowanie najbardziej męski i surowy charakter. Utrzymany jest w odcieniach bieli i szarości z dużą dozą czerni oraz grafitu. Dotychczas wciąż brakuje mi odwagi, aby przełamać jego jednolitą koncepcję i wprowadzić jakiś wyrazisty akcent kolorystyczny... Oceńcie sami, czy może warto byłoby pokusić się o jakieś małe szaleństwo w przedpokoju :)

 Galeria widoczna jest już w drzwiach wejściowych, naprzeciwko których się znajduje. Wszystkie pięć obrazków oraz napisów w ramkach pochodzi z Jyska, natomiast szafeczka na klucze pochodzi z giełdy florystycznej, na której uwielbiam wyszukiwać drobiazgi dla domu. 




 Tak prezentuje się całość nad ikeowską szafką na buty z serii Hemnes. Niestety, razi mnie w oczy asymetria jaka powstała pomiędzy galerią a szafką, lecz ze względów logistycznych nie mogliśmy umieścić półki bardziej na prawo, zaś galeria pojawiła się w naszym przedpokoju jako pierwsza i nie chcieliśmy po zamontowaniu półki przewieszać ramek, aby przy tym dodatkowo nie dziurawić ścian. Prawdopodobnie w końcu dokupię dwie, może trzy rameczki w podobnej kolorystyce i nasza skromna galeria rozrośnie się na lewo.




W przedpokoju nie brak męskich akcentów - zegar stylizowany na cyberblat zegarka to również zakup z Jyska, z kolei filmowe plakaty z ikonami motoryzacji zostały zakupione na Pakamerze jako prezent dla mojego J :)



Jak wam się podoba nasz grajdołkowy przedpokój? Iść w kolory, czy zostać przy szarościach tak, jak dotychczas?

Pozdrawiam Was ciepło i do napisania :)

8 komentarzy:

  1. To pomieszczenia jest traktowane przez nas zwykle po macoszemu. Ale trudno się dziwić, tam nie spędzamy czasu, jesteśmy tylko przelotnie. Podoba mi się ta monochromatyczna wersja i taką bym ją zostawiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się właśnie traktować mój przedpokój nieco lepiej, niż większośc populacji :) Dziękuję za opinię :)

      Usuń
  2. Świetnie zrecenzowałaś filmy! Z przyjemnoscią się czytało. :) Zgadzam się z Tobą, ostatniego co prawda nie oglądałam, ale i nie kusił mnie za bardzo ten tytuł - tyle juz filmów o niej powstało.;)
    Przedpokój bardzo elegancki i też myślę, że wie rameczki po lewej stronie wyrównają asymetrię i nie trzeba będzie dziurawić ścian (bo też tego nie lubię)
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że recenzje miło się czytało :)
      Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za opinię :)

      Usuń
  3. Dużo radości z blogowania życzę i będę zaglądać. Przedpokój bardzo w moim guście. La La Land widziałam i bardzo podobało mi się zakończenie-realistyczne, słodko-gorzkie. Dla mnie wcale nie był Disney'owski ten film, wręcz przeciwnie - raczej pokazał trudną walkę o marzenia i mozolne próby przebicia się w LA. Ale ja jako zagorzała wielbicielka Goslinga nie będę bezstronna ;-) Na film o Wisłockiej zamierzam iść. Do przeczytania :-) PS. Kupiłam dziś sok mandarynkowy w sklepie na B - pisałaś o nim w poprzednim poście. Bardzo smaczny, będę czasem kupować. A kubeczki w sweterki piękne- piszę to jako nieuleczalna kubkoholiczka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że soczek Ci posmakował - poza tym, że jest pyszny, to prawdziwa bomba witaminowa :) A film o Wisłockiej gorąco polecam :)
      Pozdrawiam i zapraszam gorąco ponownie :)

      Usuń
  4. Bardzo fajne zestawienie kolorystyczne, biel i szarości zawsze się sprawdzają :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń